Józef Zimmerman malarz z Białegostoku
19 marca – kolejne spotkanie z cyklu „śycie artystyczne Białegostoku”.
Wieczór poświęcony był twórczości działającego w Białymstoku
malarza Józefa Zimmermana (1887-1945),
który zajmował się malowaniem pejzaSy
Podlasia, widoków Białegostoku oraz
kwiatów, nauczał teS w przedwojennych
białostockich gimnazjach. Spotkanie
prowadziła Joanna Tomalska – kustosz Muzeum Podlaskiego w Białymstoku,
uczestniczyła w nim teS wnuczka artysty.
O tym wieczorze była mowa we fragmencie audycja Doroty Sokołowskiej "Trochę kultury" nadanej przez Radio Białystok w dn. 22-03-2009 link
O przypominaniu minionych postaci, właściwie trochę zapomnianych, bo któż z państwa wie kim był Józef Zimmerman?
A szkoda nie wiedzieć i właściwie żal, że nie wiemy, że nie przypominamy sobie takich postaci, bo to jest człowiek zasłużony dla Białegostoku. Pracował tutaj jako nauczyciel rysunków w Gimnazjum Króla Zygmunta Augusta i współtworzył środowisko artystyczne, ale także tajne nauczanie.
Na spotkanie do Galerii Śleńdzińskich, która pasjonuje się w przypominaniu takich postaci przyszło jeszcze sporo osób które rodzinę Zimmermanów naprawdę dobrze pamięta
- A skąd my go znamy tak naprawdę tą postać?
- Jak to skąd?!?
Przecież to jedna z ważniejszych postaci dla miasta Białegostoku. - Joanna Tomalska -
jeden z tych artystów którzy zakładali Liceum Sztuk Plastycznych, jeden z tych którzy mieszkali tu przez wiele wiele lat. Jeżeli chodzi o długość przebywania w mieście Białymstoku, to Zimmerman jest tutaj pierwszym pośród tych artystów którzy przyjeżdżali do Białegostoku. Potem wiadomo, że
był Ludomir Kehler, ale Zimmerman był wcześniej. I nagle okazuje się, że po człowieku który tak wiele lat życia spędził w tym mieście – nic nie zostało?
Nie możemy sobie pozwolić na zapomnienie dziejów miasta Białegostoku, dziejów artystycznych, które moim zdaniem są najciekawsze, dlatego że na tej podstawie buduje się tożsamość, pamięć, dumę z miejsca w którym się mieszka, w którym się przyszło na świat.
- To była jakaś przyjaźń między państwem?
- Po prostu to jest dom który był własnością mojego dziadka i państwo Zimmermanowie przyjechali do – Alina Sztachelska-Kokoczka – tak jak z tej książki meldunkowej, która się zachowała wynika,
to najprawdopodobniej wpierw mieszkali przy ulicy Słomińskiej 24, a w 20-tym roku zostali zameldowani w moim domu. Ten dom budował mój dziadek i w tej chwili mieszka tam piąte pokolenie.
- Pielęgnuje Pani pamięć o tych właśnie mieszkańcach tylko dlatego, że były to nadzwyczajne osoby?
Przewinęło się przez nasz dom bardzo dużo ludzi. Ci państwo mieszkali bardzo długo ale ja byłam za mała, żeby mieć jakieś takie bliższe kontakty. Czasem bywałam w ich mieszkaniu, ale wiedziałam, że jest ten „święty” pokój w którym pan Zimmerman pracuje.
Ja zresztą zupełnie przypadkowo posłyszałam w radio białostockim, że będzie takie spotkanie, bo zupełnie nie wiedziałam. I jeszcze pamiętam taki zabawny fragment – też dziecinny – że gdy przyjechała córka, która prawdopodobnie przyjeżdżała z Warszawy na wakacje i w ogródku siedziała na leżaku. A wtedy chodzili tacy lodziarze, z takim białym wózkiem i krzyczeli – lody, lody! I pamiętam, że pani Anna [Hulewicz] właśnie dała nam 5 groszy, bo wtedy tyle lody kosztowały i kupiłyśmy sobie z siostrą lody.
- Dlaczego pan się zdecydował przyjść na to spotkanie?
- Ponieważ moja babcia znała osobiście pana Józefa. … mieszkała po sąsiedzku, często wspominała pana Zimmermana, także wspominała, że iż podarował on rodzinie Godyńskich 3 swoje obrazy, które do dzisiaj są w posiadaniu rodziny Godyńskich, obecnie Konwińskich, mojego domu rodzinnego.
- Jestem bardzo wzruszona tym wieczorem - Agnieszka Kuczyńska wnuczka artysty, - bo okazało się, że to spotkanie nasze jest bardzo żywe i jest to spotkanie z ludźmi – jest to cudowne dla mnie. Mojego dziadka nie znałam, bo się już urodziłam później, po jego śmierci. Ja również maluję i jakby w tym kierunku poszłam. Tak, ze jest to bardzo ważna dla mnie postać – dziadek Józef. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę słuchając tych różnych opowieści, że było to do tej pory dla mnie oczywiste, że ja byłam zawsze zrośnięta z postacią dziadka.
- To nie ważne, że w Białymstoku nie było Rembrandta, ale mieliśmy Zimmermana, mieliśmy Chudzika, mieliśmy całe mnóstwo artystów o których mamy obowiązek pamiętać. My jako muzealnicy, mamy szanse spotkania ludzi u których w zbiorach, u których w domach, w pamięci, przechowują się niesłychanie ważne dla nas informacje i to nie jest wykład na który trzeba przyjść i którego trzeba wysłuchać, ale to jest kontakt poszukiwacza ze świadkami historii i z tego względu jet to wartość nie do przecenienia.
Tagi:
malarz, Białystok,, prelekcja, galeria, twórca, kultura, miasto, placówki kulturalne, wystawy, pejzaże, twórczość artystyczna, plastyk, nauczyciel, wychowawca, Radio audycja, białostoczanin, widoki Białegostoku, rysunki Sztuka, malarstwo, białostoczanie, Podlasie, artystyczny, artysta, Białostockie, obrazy olejne, spotkanie, podlaski